W sobotę 11. stycznia 2025 zakończyliśmy w naszym kole najpiękniejszą część łowieckiego roku; czas, gdy mamy sposobność polować zbiorowo! Choć od samego polowania wydaje się jeszcze cenniejsze to, że „sezon zbiorówek” jest czasem, w którym – w wesołej myśliwskiej kompanii – możemy spędzić wspólnie czas, czy to w kniei, czy na polach, czy przy śródpolnych bagienkach…

Rozpoczynając małe podsumowanie sezonu polowań zbiorowych zacząć muszę od sprawy najważniejszej. Otóż z wielką satysfakcją chciałbym rozpocząć od stwierdzenia, że nasze koło jest jednym z nielicznych w okręgu olsztyńskim PZŁ, które poluje zbiorowo na pełen przekrój gatunków: pióro, zwierzynę drobną (zające) oraz grubego zwierza. To wielki powód do dumy, że, gdyż pełna paleta zwierza do opolowania świadczy nie tylko o naszych możliwościach organizacyjnych i różnorodności łowiska, ale przede wszystkim o naszej aktywności w zagospodarowanie powierzonych nam w dzierżawę obwodów.

Jak pewnie wiecie – nie wszystko idzie po naszej myśli. Co prawda walka z drapieżnikami wraca nam zające i daje sposobność szukać „filipa, co wyskoczy z konopi”, jednak z dużym niepokojem obserwujemy utratę łowisk ptasich. Cześć bagienek i stawków ginie z naszego krajobrazu (wysychając lub ginąc w uprawach), a sprawa kochanowskiej retencji i całej sprawy związanej skałdem „syfu” woła o pomstę do nieba i czeka na swój finał…

Jednak nie o zasobności naszych łowisk przyszło dziś pisać, a o zbiorówkach sezonu 2024-2025!

Kronikarski obowiązek wymaga zacząć od stwierdzenia, że w mijającym sezonie zbiorowo polowaliśmy dziewięć razy. Dwa razy na zające, trzy razy na kaczki i 4 razy na grubego zwierza (w tym dwa polowania tzw. metodą szwedzką ze zwyżek).

Sezon tradycyjnie otworzyliśmy polowaniami na pióro. Kalendarz był na tyle łaskawy, że pozwolił „ukraść” nam jeden dzień i pierwszy raz spotkać się ostatniego dnia sierpnia. Całość polowań na kaczki przebiegała rzec można tradycyjnie. Gwar wygłodniałych łowów, choć jeszcze bardziej własnego towarzystwa, myśliwych; wesołe podwozy; kolejne stawki z większym czy mniejszym myśliwskim szczęściem, no i tradycyjny już posiłek „na kupie gnoju” przy kraszewskim młodniku.

 

W wysoki sezon polowań zbiorowych weszliśmy uroczystym Polowaniem Hubertowskim. Spotkanie z okazji wspomnienia naszego Patrona i Opiekuna sprawiło mi niezwykłą przyjemność. Po pierwsze dlatego, że miałem sposobność wyrwać się na to polowanie z przyjaciółmi już dzień wcześniej. Po drugie dlatego, że Hubertowiny przybierają szczególnie wyjątkowy charakter – łowy zaczynamy od Mszy Świętej, a co jeszcze ważniejsze w trudnych dla łowiectwa czasach mamy sposobność odebrania ślubowania myśliwego od młodego adepta łowiectwa. [W tym roku swoje ślubowanie złożył Kamil Pupkiewicz – związany z kołem od dzieciństwa, a w chwili obecnej rezydent w Kole]. Trzecim w końcu powodem miłych wspomnień z Hubertusa jest to, że łowy zakończyły się szczęśliwie – dla łowców bezpiecznie, a dla zwierza w komplecie na pokocie. To wszystko sprawia, że nawet fakt i iż moje „dewizowe” stanowisko okazało się całkowitą „pustynią” schodzi na dalszy plan i ginie wśród miłych wspomnień.

 

W listopadzie i grudniu nasze łowy otrzymują dodatkową dynamikę dzięki polowaniom na zające. W mijającym sezonie mieliśmy dwa takie polowania. Może ich pokoty nie są takie, jak wspominają nasi nemrodzi, ale kilka szaraków kładziemy, a i drapieżnika obowiązkowo na pokot dokładamy… bilans jest zatem zdecydowanie na plus – tym bardziej, że w polowaniach chętnie uczestniczą też najstarsi członkowie naszego koła dzieląc się w ich trakcie nie tylko wiedzą, ale także wspomnieniami.

 

Drugim punktem kulminacyjnym sezonu polowań zbiorowych jest Polowanie Wigilijne. Szczególne łowy, w których ważniejsze niż zwierz na pokocie jest możliwość, by przełamać się opłatkiem i życzyć nawzajem Wesołych Świąt Bożego Narodzenia.

I w tym miejscu chciałbym pozwolić sobie na chwilę wyjątkowej prywaty (wszak wszystkie moje teksty są tej prywaty przejawem). Na Polowaniu Wigilijnym nie pojawiam się… Chciałbym Was wszystkich za to przeprosić i zapewnić, że tego dnia jestem z Wami myślami, sercem i duchem. Ci, którzy znają mnie lepiej wiedzą, że nie robię tego z niechęci, czy lenistwa, ale dlatego, że łowiectwo to przede wszystkim ludzie, a jednemu takiemu „ludziowi” (któremu wiele zawdzięczam) winien jestem swą niedoskonałą pomoc. Jest też część żartobliwa, czy zabobonna, gdyż trzeci z trio, czyli Jarek Trusiak, w czasie naszej nieobecności ma szczególne szczęście łowieckie, a co za tym idzie nie możemy tego myśliwskiego farta niweczyć swoją obecnością.

I tak cały sezon minął, nim zdążyliśmy się nim nasycić. Na szczęście finał był tego wart! Opad śniegu spowodował, że zarówno otropienie miotów, jak samo polowanie przebiegało po białej stopie. A obserwując ostatnie zimy śnieg będzie to wydarzeniem tak samo atrakcyjnym, a może ciekawszym niż liczny pokot. Jednak nie o pogodzie piszę, a o polowaniach. Fajnie, że na zakończenie sezonu było nas wielu. Super pogoda, przepyszny barszcz i pierogi z jeleniem przygotowane przez niezawodną Anię Anielską nadały naszym ostatnim łowom uroczystego charakteru, a upolowana łania pozwoliła dopinać plan…

 

Na zakończenie podsumowania sezonu zbiorówek chciałbym serdecznie podziękować wszystkim, którzy uczestniczyli w polowaniach i życiu naszego koła – Koła, które jest naszym wspólnym dobrem.

Podziękowania chciałbym zacząć od Wichrowskiej Kniei, która gości nas i darzy swoim bogactwem i Świętego Huberta, który pozwolił nam polować bezpiecznie otaczając swą ochroną.

Słowa szczególnego podziękowania składam też Markowi Wagnerowi – naszemu łowczemu. Bez jego pomocy, wskazówek, rad, a czasem i przejęcia sterów sezon nie wyglądałby tak samo…

Dziękuję wszystkim prowadzącym polowania w sezonie. Wiem ile ich przygotowanie zajmuje czasu i chylę przed tym wysiłkiem głowę. Cieszę się, że bierzecie na siebie obowiązek przygotowania polowania, bierzecie na siebie odpowiedzialność za jego przebieg, jak też nieustannie zabiegacie o to, aby nasze łowy były też okazją do pogaduszek przy czymś smacznym…

Wielkie podziękowania dla wszystkich osób, które pomagały nam przygotować polowania. Żonom za pomoc i cierpliwość! Pomocnikom i naganiaczom, bez których obecności aktywności nie udałoby się przeprowadzić polowań.

Dziękuję też stażystom w kole! Jestem bardzo dumny, że mogę napisać iż mamy ich obecnie 3, a co za tym idzie z optymizmem możemy patrzeć w przyszłość!

Dziękuję!

Darzbór!

Do zobaczenia w przyszłym sezonie

Paweł Błażewicz

 

PS 1 Gdy pisałem powyższy tekst okazało się, że nasz „ulubieniec” min. Dorożała wszczął prace nad wprowadzeniem rozporządzenia ograniczającego polowania na pióro. Projekt w uzasadnieniu zakłada wyłącznie 7 gatunków ptaków z polowań, co oznacza, że nasz sezon skróciłby się znacznie. Nie wiem co z tego wyniknie. Minister zaciąga opinie służb i instytucji i mimo tego, że są negatywne nie musi się do nich stosować. Jest co prawda jeszcze światełko w tunelu, gdyż może się okazać, że zapisy wykluczą polowania, ale jedynie na zlotach i do ptaków nie w locie (tam gdzie rozporządzenie na to zezwalało)…

Nie zmienia to faktu, że zachęcam byśmy polowali zbiorowo, gdyż jest to część naszej łowieckiej kultury, która nie wiadomo jak długo jeszcze będzie trwać.

PS 2 Żeby nie kończyć tekstu pesymistycznie przypominam, że chcielibyśmy, aby nasze koło było nie tylko grupą myśliwych, ale przyjaciół. Dlatego raz jeszcze zapraszam na Ostatkowy Bal Myśliwski – 1. marca na Rancho w Dolinie w Dobrym Mieście. [Zgłoszenia u mnie lub do Łowczego do dnia 8 lutego]

Paweł Błażewicz