Rosół chyba każdy umie zrobić, natomiast polecam wykonanie tej zupy z grzywaczy. Według mnie rosół z grzywaczy stoi nawet ponad rosołem z bażanta.

Sprawione gołębie moczymy w zimnej wodzie przez noc. Do wody można dodać łyżkę octu – szybciej odciągnie krew z tuszek.

Następnie gotujemy tuszki grzywaczy. Daję jedną tuszkę na litr rosołu. Nie solę wody do momentu ściągnięcia szumu. Tego momentu należy bezwzględnie pilnować !

Po wyszumowaniu rosołu solę go, dodaję listki laurowe, ziele angielskie i pieprz ziarnisty. Od momentu dodania tych przypraw gotuję całość przynajmniej 1,5 godziny. Jeśli mamy czas lepiej gotować 2 godziny. Ważne, aby tak ustawić ogień, żeby woda się nie gotowała !

Po tym czasie dodaję włoszczyznę, ale też nie za dużo, aby nie zakłócić smaku rosołu (2 marchewki, pietruszka, kawałek selera, pół małego pora, a dużego to nawet 1/3, 1,5 średniej cebuli – tyle daję na 3-4 litry). Dodaję też jeden ząbek czosnku. Po dodaniu warzyw rosół gotuję jeszcze minimalnie 45 min. Po tym czasie należy sprawdzić słoność, ponieważ dodane warzywa zapewne odciągną sól z rosołu. Z tuszek gołębi wybieram piersi. Piersi dzielę w paski, panieruję w jajku i bułce tartej z mąką 50/50 (kolejność: panierka, jajko i jeszcze raz panierka). Smażone na smalcu, jak to się teraz mówi, nuggetsy są bardzo lubiane przez moje dzieci. 

Mariusz Piotrowicz