W ubiegły weekend rozpoczęliśmy sezon polowań zbiorowych 2024-2025.

Tradycyjnie nasze wspólne łowy rozpoczęło polowanie na pióro. I choć zawsze w kolejnym zdaniu pisałem, że tego dnia nie jest najważniejsza możliwość polowania na kaczki, to tym razem możliwość ta była równie ważna jak koleżeńskie spotkanie. Nie jest bowiem wiadomo, czym skończą się zakusy ministra Dorożały, który reformę – a raczej rozkład –polskiego łowiectwa chce zacząć od zmniejszenia gatunków łownych o kilka-, a może nawet kilkanaście gatunków ptaków. Tak więc tym razem polowanie było równie ważne, co wspólne łowy… miejmy nadzieję, że nie jedne z ostatnich.

 

Pierwsze polowania na pióro to wyjątkowy moment. Wspólnymi łowami zamykamy wakacje, prace gospodarcze w łowisku i wchodzimy w wysoki sezon, gdy polować będziemy intensywniej, wspomagając się wzajemnie i realizując łowieckie marzenia. Jest to jednak także moment, gdy spotykamy nowe osoby związane z Kołem. Tym razem mieliśmy sposobność poznać nowego stażystę kol. Mariusza Abłażewicza z Kochanówki.

[…]

Poranek przywitał nas dżdżystą pogodą. Całą noc grzmiało, choć burza nie zdołała się wyrwać z sinego nieba. Rano krótki, ale intensywny deszcz przeszedł w kapuśniaczek, który mimo uporczywości nie zdołał odebrać dobrych humorów myśliwych zmierzających na polowanie.

W tym roku wszystkie polowania zaczynamy od spotkania w Domku Wichrowskim. Więc już kilkanaście minut po szóstej jego okolica zaczęła się szybko zaludniać, a gwar w domku narastać. Żarty, miłe powitania dawno niewidzianych przyjaciół i rozmowy przeplatały się z przygotowaniami do polowania. Prowadzący polowanie Mariuszowie Piotrowicz i Pupkiewicz organizowali wszystko (busy, ławki, apteczkę, psy), a drużyna prowadzona przez Jarka Trusiaka wyposażała w tasiemki medale na cały sezon. [Tu na ręce Jarka serdeczne podziękowania, bo wchodzimy w kolejny sezon, w którym szczęśliwym łowcom możemy wręczać piękne i dedykowane naszemu kołu medale przygotowane przez Krozmet!]

 

Tuż po siódmej zarządzono zbiórkę, na której stawiło się 15 myśliwych, dwóch stażystów i stały bywalec naszych polowań Michał Górski. Oczywiście na polowaniu na pióro nie mogło zabraknąć psów, które miały pomagać nam w polowaniu.

Po powitaniu, omówieniu zasad bezpieczeństwa i odprawie nie pozostało nic innego niż ruszenie za piórem.

Tradycyjnie już zaczęliśmy od Babci. Pokapujący jeszcze deszcz sprawił, że nie spotkaliśmy wędkarzy… niestety i kaczek było na zbiorniku niewiele ponad dwadzieścia. Nie zmieniło to faktu, że pierwsze „spadły”, co uczyniło polowanie bardziej niż udanym.

Kolejne stawki i bagienka dały dobre wyniki. Na każdym były kaczki i można było polować. Dobrych humorów nie zepsuł nawet fakt, że zjeżdżając ze stawu na Momocie dowiedzieliśmy się, że bagienko „koło koni” – ze względu na ich płochliwości – zostało wyłączone z obwodu i możliwości polowania. [Niestety coraz więcej jest takich miejsc, gdzie dochodzi do wyłączeń, gdyż nowi mieszkańcy nie życzą sobie polowań lub mają wobec myśliwych oczekiwania. Tym bardziej apeluję o zachowanie szczególnej uwagi, ostrożności, cierpliwości oraz przyjacielskich stosunków z mieszkańcami obwodów, a nade wszystko unikania sytuacji konfliktowych].

Zbiornikiem dnia okazało się bagienko w kraszewskim młodniku. Nowatorskie podejście do polowania w tym miejscu dało bardzo fajny wynik i kaczki podrywające się w kilkunastu grupach. Pozytywne wspomnienie o tym miejscu wzmocnił także tradycyjnie już jedzony w tym miejscu posiłek. A podkreślenia wymaga, że prowadzący zapewnili prawdziwą ucztę, na którą weszły: fasolka po bretońsku, wyborne rogaliki, oraz jabłecznik na dwa sposoby.

Słabsze wyniki dały polowania w okolicach Radostowa, które nie zwiększyły pokotu. Natomiast tradycyjnie już polowanie zamknęła próba strzelenia czegoś na Retencji. Niestety równie nieskuteczna…

 

W doskonałych humorach dotarliśmy do Wichrowskiego Domku, gdzie ułożywszy pokot z 21 kaczek oddaliśmy hołd upolowanemu pióru i uhonorowaliśmy najskuteczniejszych myśliwych. Królem polowania został Kamil Pupkiewicz, vice-królem Mariusz Piotrowicz, a królewską stawkę dopełnił Michał Krech.

Po zakończeniu polowania wszyscy spędziliśmy jeszcze kilka wspólnych chwil przy ognisku ciesząc się po równo swoją obecnością w łowieckiej wspólnocie, co smakiem kiełbasek z ogniska.

Uśmiechy na twarzach gościły tego dnia, bo łowy udane, brzuchy pełne, a kolejne kaczkowe łowy już w najbliższą sobotę… nawet pogoda sprzyjała, bo poranna plucha ustąpiła pięknemu jesiennemu słońcu.

 

Paweł Błażewicz

PS Serdecznie zapraszamy do wspólnych łowów. Szczegółowe informacje zostały przekazane w Komunikacie Zarządu – jesień 2024.

Wpisów na wszystkie polowania dokonujemy za pomocą zakładki „zbiorówki” na Obw. 109.