Dziś 3 listopada wspomnienie św. Huberta patrona myśliwych, jeźdźców, leśników i matematyków.

To wyjątkowy i podniosły dzień. Następuje od razu po wspomnieniu Wszystkich Świętych, czyli tych którzy przez swą postawę zasłużyli na wieczne szczęście i Dniu Zadusznym, który wspomina tych, którzy przed nami stąpali po tym ziemskim padole. Święty Hubert – w dniu jego wspomnienia – zachęca do zatrzymania się nad nami samymi, naszymi wyborami i życiową postawą dzień. Wszystko to układa się w spójną triadę, której sens można zmieścić w krótkich słowach: chcesz dostąpić szczęścia, żyj tak by ludzie pamiętali o twych czynach, które przez całe twe życie cechowały się prawością i szlachetnością…

 

Z taką właśnie postawą rozpoczynam kolejnego Hubertusa. Jestem przekonany, że ten dzień powinienem zacząć od chwili refleksji nad tajemnicą cudu, który zdarzył się po to, by uzmysłowić człowiekowi jak ważnym jest dokonanie właściwego wyboru i pełne oddanie się wartościom, które są dla nas najważniejsze. Jest to także symbol pewnego opieki, którą patron roztacza nad tymi, którzy postępują właściwie i ze szlachetnych pobudek.

 

Wielu spłyca przekaz kultu św. Huberta (także św. Eustachego) jedynie do symbolu jelenia z krzyżem połyskującym między tykami wieńca. Wielu zastanawia się, jak to możliwe, że Hubert, który po cudownym spotkaniu z chrystusowym jeleniem zaprzestał łowów bez opamiętania stał się patronem ludzi lasu i jeźdźców…

Moim zdaniem odpowiedź jest prosta. W jego żywocie nie chodzi o symbol jelenia z krzyżem, ale o fakt, że Hubert w tym znaku dostrzegł zachętę do podjęcia odważnej, męskiej decyzji i zdecydował się pozostać jej wiernym… do końca – nawet za cenę rezygnacji z własnych pasji, ambicji i przyjemności.

To właśnie hubertowska postawa trwania przy raz obranej drodze – bez względu na okoliczności, mody, czy trudności w podążaniu nią – powinna być dla nas współczesnych wzorem.

Po pierwsze dlatego, że każda decyzja przynosi konsekwencje, których powinniśmy być świadomi. Dlatego też powinniśmy być świadomi konsekwencji jej podjęcia i z odwagą stawiać im czoła.

Po drugie dlatego, że równie wielkim, a może nawet większym heroizmem, jest odstąpienie od pochopnego i impulsywnego działania. Działanie impulsywne nie jest bowiem postępowaniem godnym człowieka idącego hubertowską drogą. Krzyż, który ukazał się między tykami wieńca jelenia był bowiem jak szlaban, który św. Hubertowi nie pozwolił przekroczyć granicy, gdzie rozum i serce miałyby ustąpić emocjom i popędom.

Po trzecie w końcu, że prawdziwą wartością powinno być dla nas przekonanie, że to co czynimy jest słuszne, a jeżeli słuszne to warte pielęgnowania i obrony. I nie chodzi tu o jedynie o postawę we własnym gronie, ale przede wszystkim wobec tych, którzy są nam przeciwni. Nie wstydźmy się własnych przekonań, pokazujmy racje, przekonujmy, że to co robimy ma naukowe przesłanki, jest działaniem regulowanym przepisami i mocno osadzone jest w naszej kulturze.

 

Świętego Huberta napomnieć miał sam Jezus, który ukazał mu się na krzyżu w wieńcu jelenia. Nas współczesnych powinien napominać dzisiejszy świat! Nie ważne bowiem skąd przychodzi do nas nauka, ważne byśmy idąc obraną drogą cały czas się w niej doskonalili. Ważny, by podejmując decyzje robić to świadomie z świadomością jej konsekwencji i czynić to zachowując czyste serce i ręce oraz pozostać wiernym ideałom i tradycji.

Tego wszystkim serdecznie życzę z okazji św. Huberta

Darzbór!

Paweł Błażewicz

Post Scriptum

Wiele osób kultywuje łowieckie tradycje, gdyż to one wyróżniają nasze łowiectwo od polowań w innych krajach. To właśnie tradycja pozwala nadać pełnie głębi naszej misji i funkcji jakie jako myśliwi pełnimy w społeczeństwie.

Jednak dla mnie tradycja łowiecka oraz myśliwcy patroni są jak ramy, które określają moje prawo do ingerowania w przyrodę oraz sposób w jaki powinienem to czynić. To pewnego rodzaju bufor, który daje dystans i odwagę w realizowaniu łowieckiej pasji.

Może wyda się to staroświeckie, zabobonne, a może nawet śmieszne, ale na drzwiach szafy mam naklejoną niewielką karteczkę z modlitwą do św. Huberta.

Brzmi ona tak:

Święty Hubercie, Patronie myśliwych i leśników; polecam się w szczególny sposób Twojej opiece i proszę, abyś swoim wstawiennictwem przed Bogiem wspierał mnie we wszystkich moich potrzebach. Wyjednaj mi łaskę naśladowania Twoich cnót. Kieruj moim umysłem, prowadź moje oczy i ręce, abym wypełniał swoje zadania zgodnie z prawem Stwórcy. Strzeż mnie od złych przygód i doprowadź do zbawienia wiecznego. Amen.”

Za każdym razem, gdy sięgam po broń, odczytuję ją.

To chwila, która pozwala mi sprawdzić, czy zabrałem wszystko, ale także moment który uzmysławia mi dlaczego po broń sięgam i dlaczego będę miał prawo jej użyć. Jestem przekonany, że te kilka słów wystarczy, by nabrać dystansu i na barkach złożyć odpowiedzialność za każdą decyzję, jaką podejmę z bronią w ręku.

Czy działa? Z pewnością umacnia, choć jestem przekonany, że św. Hubert nie zostawia tych, którzy oddają się jego opiece. Na dowód przytoczę moją ostatnią przygodę, gdy po oddaniu strzału do łani musiałem ją dojść. Jestem przekonany, że to nasz patron sprawił, że kol. Jarek zmienił plany i nie wyjechał z rodziną i razem z psami wsparł mnie w poszukiwaniach… skutecznych!

Raz jeszcze Darzbór!